piątek, 1 października 2010

małą drogą

Wspominamy dzisiaj św. Teresę od Dzieciątka Jezus i Świętego Oblicza. Mała Tereska, która została ogłoszona Doktorem Kościoła. Młodziutka w chwili przyjęcia do Karmelu i niewiele starsza w chwili śmierci. Pozostawiła po sobie sporo pism, a w sercach sióstr z klasztoru w Lisieux - wiele wspomnień. Została mistrzynią nowicjuszek już trzy lata po złożeniu ślubów (źródło). Umartwiała się, a potem cierpiała z powodu złego stanu zdrowia, a jednak ciągle była uśmiechnięta. Ilekroć czytam jej myśli, wyjątki z listów, jestem jednocześnie zachwycona i przerażona. Zachwycona jej dojrzałością i mądrością. Przerażona tym umiłowaniem cierpienia. Tylko Boży człowiek może tak myśleć. W naszych, czysto ludzkich kategoriach, jest to uznawane za chorobę.

Myślę sobie o słowach, które kiedyś, jeszcze w licealnych czasach, od kogoś usłyszałam. Że człowiek wiary w zasadzie jest szalony i o ile jego wiara jest naprawdę wielka, powinien być za szalonego uważany. I nie musi się tego bać. Tak, w wierze jest coś szalonego, coś wykraczającego poza ogólnie przyjęte normy. Może dlatego tę wiarę próbuje się teraz zniszczyć - w imię ujednolicenia społeczeństwa. Każdy inny, wszyscy równi. Ładna teoria, z praktyką już gorzej. A Małej Teresce wcale nie zależało, żeby być równą z kimkolwiek. Chciała być inna, żeby móc być blisko swego Oblubieńca. Tylko na Nim jej zależało. Ile razy czytam te urywki, tyle razy chcę ją naśladować - bo ona naśladowała Chrystusa, do Niego dążyła. Zapatrzona tylko w Niego. Trudno taki model realizować w życiu poza klasztorem, ale ile z niego można urzeczywistnić, jeśli się naprawdę chce!

Byłam dziś na imieninowej imprezce Małej Tereski (znaczy - na Mszy świętej) we Wrocławiu, u karmelitów na Ołbinie. Czytania były inne niż to przewiduje kalendarz liturgiczny - świąteczne. Pierwsze czytanie - z 1 Listu św. Jana - o trwaniu w miłości i w Bogu. Ewangelia - Mt 11,25-30 - o objawieniu Tajemnicy prostaczkom i pociesze dla utrudzonych. Właśnie tak Tereskowo. Im kto bardziej zbliża się do Boga, tym prostszym się staje, jak napisała Mała Tereska.

Przez ostatnie dni moi przyjaciele i ja modliliśmy się w mojej intencji nowenną za wstawiennictwem Małej Tereski, którą już kiedyś tu przytaczałam. Pomogło. Jakże jest wielka potęga modlitwy! Można by rzec, że jest to królowa, która w każdej chwili ma wolny przystęp do króla i może uzyskać wszystko, o co prosi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz