niedziela, 13 października 2013

Jezus zwyciężył

Chwila pokusy. Przeciągająca się chwila pokusy. Pokusy obezwładniającej.

Na początku wola mówi - okej, okej, panuję nad sytuacją, dasz radę. No i daję.

Za chwilę wola mówi - no nie wiem, jakoś tak słabo się czuję. Więc zaczyna się robić jeszcze fajniej.

A w końcu wola woła z przerażeniem - ja dezerteruję, szukaj ratunku gdzie indziej! Nie wiem, dlaczego tym razem jest inaczej niż zwykle, dlaczego tym razem rzeczywiście szukam innego punktu zaczepienia. Jakieś kilka niezbyt poprawnie zlepionych razem słów jako wezwanie do Pana, żeby coś z tym zrobił, bo nie chcę się od Niego oddalać.

I tu, jak w komiksie, mógłby się pojawić dymek z wielkim Puffffff, chmura dymu, a w następnym okienku pokusa poobijana, czołgająca się po podłodze ku wyjściu. No... i byłby to całkiem adekwatny obrazek - no, może bez tej chmury dymu. Alleluja, Bóg jest wielki!

piątek, 11 października 2013

in Te Domine speravi

Czytam aktualnie Pokonaj swojego Goliata Maxa Lucado. Dziś dzięki tej książce dokonałam epokowego odkrycia. Przynajmniej jeśli chodzi o moje życie.

Jezus płakał. Smucił się. Przeżywał po ludzku ból związany ze stratą bliskiego człowieka. On wie, czym jest ból. On to rozumie. On nie jest daleko od tego, wyizolowany, w sterylnych warunkach Boskiej egzystencji. On naprawdę wie, co to jest ból i że człowiek może od niego upaść. On nie trzyma się z daleka, obserwując cierpiącego człowieka jak laboratoryjnego szczura podczas testów. On doskonale wie, On nie musi się przyglądać. On wchodzi w to cierpienie, On zna ten ból. I ponieważ sam dał upust temu bólowi, to ja także mogę to zrobić. Z tego morza smutku On mnie wydźwignie, dając mi nadzieję.

W Tobie, Panie, zaufałem, nie zawstydzę się na wieki!