niedziela, 28 sierpnia 2011

uświęcanie czasu

Ciągła surowość może poważnie ochłodzić emocje, a jednak brak powagi z całą pewnością umniejszyłby ducha tego dnia. Nie można wykonać drogocennego filigranu za pomocą włóczni ani zrobić operacji mózgu przy użyciu lemiesza. Trzeba zawsze pamiętać o tym, że Szabat nie jest okazją do rozrywek czy lekkomyślności; nie jest dniem puszczania fajerwerków czy fikania koziołków, ale sposobnością do naprawiania naszego złachmanionego życia: gromadzenia raczej niż trwonienia czasu. Praca bez godności jest przyczyną cierpienia; odpoczynek bez ducha jest źródłem deprawacji. I zaiste dzięki zakazom udało się uchronić od wulgaryzacji wspaniałość tego dnia.

Dwóch rzeczy lud Rzymu niecierpliwie pragnął - chleba i igrzysk. A jednak człowiek żyje nie tylko chlebem i igrzyskami. Któż nauczy go z niecierpliwością oczekiwać ducha świętego dnia?

Szabat to najbardziej drogocenny prezent, który ludzkość otrzymała ze skarbca Boga. Przez cały tydzień myślimy: duch jest zbyt daleko, a my ulegamy duchowemu lenistwu, w najlepszym wypadku modlimy się: "Ześlij nam choć trochę Twojego ducha". W dzień Szabatu duch stoi i błaga: "Przyjmijcie ode mnie całą doskonałość..."


(Abraham Joshua Heschel Szabat)

sobota, 27 sierpnia 2011

chłód niebiańskich przedsionków


Intensyfikacja zabiegów około mojej pracy licencjackiej zmusza mnie do ponownego zagłębiania się w lekturę Sumy teologii świętego Tomasza z Akwinu. Myślę sobie, jak wyglądało jego życie duchowe. Kiedy czytam to monumentalne dzieło, mam nieustannie wrażenie, że z jednej strony musiał być bardzo blisko Pana Boga modlitwą i samym swoim byciem, a z drugiej strony - Bóg, którego przedstawia, jest tak zupełnie odległy i inny od tego, co znam z Ewangelii i w ogóle z Pisma świętego... Ten Bóg, którego przedstawia Tomasz, chwilami jawi się jako pospolity konstrukt myślowy.

Co więc znaczy teologia? I czym w tym kontekście jest świętość?

Czy święty zawsze musi być rozpalony Bogiem? Czy w świętości jest miejsce na chłód logicznego rozumowania?

Co możemy wiedzieć o Bogu? Czy na podstawie słów natchnionych proroków możemy, mamy prawo tworzyć sobie jakikolwiek obraz Boga? Czy nie należy raczej zostawić Go niepoznawalnym, bliskim, ale nieokreślonym, jak chcieliby Ojcowie pustyni?

Myślę, że święty Tomasz patrzy jakoś teraz na mnie i może nawet się cieszy, że pod wpływem jego dzieła zadaję te same pytania, na które on próbował znaleźć odpowiedź. I pewnie jego radość objawia się modlitwą do Boga, nieustannym wychwalaniem Tego, o którym tyle pisał w tak niepojęty sposób.

Święty Tomaszu, módl się za nami!


poniedziałek, 22 sierpnia 2011

samotność w (Bożej) sieci

Dziś będzie o Światowych Dniach Młodzieży, ale tylko pobocznie. Czytam ostatnio sporo na ten temat. Może dlatego, że niespecjalnie przemawia do mnie idea takich spotkań, po prostu tego nie rozumiem. Właśnie natknęłam się na jeden z lipcowych numerów Gościa Niedzielnego, gdzie w dodatku wrocławskim była mowa o tym, że trójka młodzieży z jednej z wrocławskich parafii będzie siedzieć przy papieżu podczas modlitw jednego dnia. Opiekun młodzieży z tej parafii bardzo mądrze mówił o konieczności przygotowania młodych ludzi do takiego wyjazdu.

A ja sobie pomyślałam, że może to jest właśnie to, co jakoś mnie tak drażni. I w ŚDM, i w Lednicy, i w innych tego rodzaju spędach. Ciągle przygotowuje się nas (lepiej bądź gorzej) do spotykania Pana Boga we wspólnocie Kościoła. Całkiem słusznie, oczywiście. Tylko mało kto mówi młodzieży o spotykaniu Boga wtedy, kiedy jesteśmy sami. Kiedy nie ma nikogo, kto da nam przykład i nas pociągnie, kiedy nie ma pozornie nikogo, kogo my możemy pociągnąć do Niego. Milczenie Boga jest jakże realnym i codziennym doświadczeniem, a tymczasem lepiej postawić na ładowanie akumulatorów raz do roku czy raz na dwa lata. Nie przeczę, że takie doświadczenia jak ŚDM są ważne i potrzebne. Tylko że zaciemniają trochę rzeczywistość spotkania z Bogiem.

Nie myślę też o mistycznych doświadczeniach nocy zmysłów i nocy umysłu. Raczej o takim potocznym, codziennym milczeniu, kiedy przychodzę do Boga, a On jakby mnie nie słyszał. Tego nie zapełni żadna wspólnota. W takiej sytuacji jest się jak ryba złowiona w sieć - niby wszystko pięknie, mam mnóstwo towarzyszy dookoła, ale tak naprawdę nie umiem znaleźć wyjścia z sytuacji, w której JA się znajduję, bez oglądania się na innych.

Co zrobić z takim doświadczeniem? Jak je przeżyć, zwłaszcza jeśli jest się nastawianym na doświadczenie wspólnoty?

środa, 17 sierpnia 2011

mnisze rozważania o modlitwie

Jezus zaprasza nas także do tego, by modlić się z wytrwałością. Nie wystarczy modlić się jak ubogi i jak dziecko. Obok przypowieści o faryzeuszu i celniku mamy także przypowieść o naprzykrzającej się wdowie,. To dzięki swej nieustępliwości wygrała ona swą sprawę. Pewien rekolekcjonista powiedział nam kiedyś: "Ilość naszych modlitw także jest ważna!". W szeregach braci i sióstr rozległ się jakby szmer aprobaty. Wstąp do Mnie na górę i pozostań tam, rzekł Pan do Mojżesza.

Modlitwa bowiem nie może zadowolić się jedynie roznieceniem ognia. Musi trwać. Posiadać głębię. Weselcie się nadzieją, w ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie wytrwali (Rz 12,12). Trzy nakazy dane nam tu przez Jezusa są czasownikami wyrażającymi inicjatywę, aktywność, naleganie: Kołaczcie! Szukajcie! Proście! (Łk 11,9). Jeśli wszystko jest darmo dane, bo wszystko jest łaską, to Pan z upodobaniem patrzy na nasze uczestnictwo w przyjmowaniu wszystkich tych łask. Za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną (1 Kor 15,10). Oto piękny przykład wytrwałości. Wytrwałości stojącej w jednym szeregu z tym, o co apostoł Oaweł prosi Kościół ChrystusowyL Żyjcie wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu! Nad tym właśnie czuwajcie najusilniej i proście za wszystkich świętych (Ef 6,18).

Istotnie warto być wytrwałym, bo to właśnie ta postawa może najlepiej oczyścić naszą prośbę i wysubtelnić naszą modlitwę. To ona pozwala nam postępować w prawdzi. Życie jest walką, musimy więc walczyć z Nieprzyjacielem i przeciwnościami. Życie jest wspinaczką i musimy wytrwać pośród doświadczeń i trudności. Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo pożreć. Mocni w wierze, przeciwstawcie się jemu. I święty Piotr kończy: Gdy trochę pocierpicie, Pan sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje (1 P 5,8-10).

Sam Jezus dał nam przykład tej modlitwy pośród doświadczeń, wzywając nas, byśmy Go naśladowali. Szymonie, Szymonie, prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj swoich braci! (Łk 22,31). Jakże to, co zostaje tu powiedziane do Piotra, nie miałoby być także skierowane do wszystkich chrześcijan? Celem wytrwałości jest pozwolić nam odkryć poza doświadczeniem milczenia Boga, jak bardzo musimy drążyć coraz głębiej, by pojąć, że nasze prawdziwe pielgrzymowanie jest pielgrzymowaniem wewnętrznym. I jak bardzo winniśmy wznosić nasze spojrzenie ponad ziemię, nasza ojczyzna bowiem jest w niebie. Oto, dlaczego prawdziwy człowiek modlitwy może powtórzyć za psalmistą: Nieustannie wołam do Ciebie, Panie (Ps 86,3)


(Pierre-Marie Delfieux, Miasto w sercu Boga)

piątek, 5 sierpnia 2011

laicyzacja?

Artykuł z bloga Piotra Semki.

I niech mi ktoś teraz powie, że my w Polsce mamy problem z rozdziałem Kościoła od państwa. I że Kościół w Polsce jest słaby i traci wiernych.

wtorek, 2 sierpnia 2011

pusto

Rzadko zdarza mi się bywać w kaplicy św. Józefa u wrocławskich dominikanów (zwanej kaplicą Adoracji), kiedy Adoracji już nie ma, to znaczy Najświętszy Sakrament jest chwilowo schowany do tabernakulum. Dzisiaj jednak miałam ku temu okazję.

Tak pusto. Już nawet nie chodzi o to, że światło padające zwykle na monstrancję było wyłączone. Po prostu było pusto. Nad tabernakulum, nieco z tyłu, wisi obraz Jezusa Miłosiernego. I wzrok jakoś usiłował się na nim skupić, ale ciągle uciekał w to miejsce, gdzie powinien być Pan Jezus. A Jego nie było. Jakby zasnął i nie chciał się obudzić, kiedy przyszłam do Niego z wizytą.

Chciałabym mieć tyle cierpliwości, co On. Żeby tyle czekać, tyle znosić, tyle cierpieć i nadal kochać, nadal czekać.

Jezu najcierpliwszy, zmiłuj się nad nami!