poniedziałek, 8 czerwca 2015

dorastanie

Internetowa dyskusja nad katolickim wychowaniem dzieci. Jak to zazwyczaj w takich przypadkach bywa, najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy z katolickim wychowaniem mają nie za wiele wspólnego. Pada argument, że do sakramentów (w kontekście Pierwszej Komunii Świętej) trzeba dorosnąć.

Pierwszy raz w życiu dotarło do mnie i na serio mnie ucieszyło, że nikt mi nie kazał do czegokolwiek dorastać, że nikt mnie nie zostawił w moim życiu wiary na pastwę mojego dojrzewania. Jak wielkie to błogosławieństwo, że moi rodzice po prostu posłali mnie do tej Pierwszej Komunii, że była przy nas babcia, która zadbała o nauczenie mnie zachowania się w kościele. Jak wielkie to błogosławieństwo, że chodziłam na katechezę w szkole, bo bez tego pewnie nie wróciłabym do praktykowania religii po moim małym-wielkim buncie.

Zastanawiam się, w jaki sposób można dorosnąć do jakiegokolwiek sakramentu. Mam wrażenie, że osoby wysuwające taki argument totalnie nie rozumieją, o czym mówią. Sakramentu nie da się zrozumieć. Można ogarnąć rozumem ryt sakramentu, można pewne rzeczy ponazywać, ale tak czy siak, niezależnie od wieku i dojrzałości, odbijemy się prędzej czy później od bandy, zwanej tajemnicą. Dzięki Bogu, zachował On swe tajemnice przed mądrymi, a objawił je prostaczkom. Nie trzeba dorastać do sakramentu, dobrze jest dorastać dzięki sakramentowi.