Chwila pokusy. Przeciągająca się chwila pokusy. Pokusy obezwładniającej.
Na początku wola mówi - okej, okej, panuję nad sytuacją, dasz radę. No i daję.
Za chwilę wola mówi - no nie wiem, jakoś tak słabo się czuję. Więc zaczyna się robić jeszcze fajniej.
A w końcu wola woła z przerażeniem - ja dezerteruję, szukaj ratunku gdzie indziej! Nie wiem, dlaczego tym razem jest inaczej niż zwykle, dlaczego tym razem rzeczywiście szukam innego punktu zaczepienia. Jakieś kilka niezbyt poprawnie zlepionych razem słów jako wezwanie do Pana, żeby coś z tym zrobił, bo nie chcę się od Niego oddalać.
I tu, jak w komiksie, mógłby się pojawić dymek z wielkim Puffffff, chmura dymu, a w następnym okienku pokusa poobijana, czołgająca się po podłodze ku wyjściu. No... i byłby to całkiem adekwatny obrazek - no, może bez tej chmury dymu. Alleluja, Bóg jest wielki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz