czwartek, 30 września 2010

aktywista

Z ciekawości sięgnęłam po jakieś informacje o patronie dzisiejszego dnia - św. Hieronimie. Doktor Kościoła. No niby wszystko fajnie. Mądry gość i tyle. Jednak niekoniecznie. Nie wystarczy być mądrym, żeby zasłużyć na takie miano. Trzeba jeszcze być tytanem pracy. Naprawdę. Św. Hieronim tyle, tyle zrobił, tyle przeczytał, napisał, tyle się przez całe życie uczył!

Jest patronem studentów. Całkiem słusznie. Żebyśmy sobie, nie daj Boże, nie myśleli, że licencjat czy magisterka, osiągnięte czasem przez łut szczęścia, wystarczą. Trzeba nadal pracować. Mieć tę swoją działeczkę, której uprawianie zajmie nam całe życie i dzięki której inni będą mogli sami się rozwijać. Dla św. Hieronima taką działeczką było Pismo święte. Przez 24 lata (382-406) przetłumaczył na łacinę całe Pismo święte. Jego przekład, tzw. Wulgata (co oznacza "powszechnie przyjmowane"), został przyjęty przez Sobór Trydencki jako tekst urzędowy. Trzeba i nam znaleźć to własne poletko. Dla mnie jest to szczególnie istotne zadanie, ale wchodzić dalej nie będę, bo byłoby to zbytnie obnażanie siebie. W każdym razie - myślę sobie, że jak czasem westchniemy do św. Hieronima o wstawiennictwo w naszych uczelnianych udrękach, to on uśmiechnie się (może z lekkim politowaniem) i pomodli się do Tego, którego tak bardzo umiłował.

Żeby nie było zbyt łatwo, św. Hieronim oprócz pracy intelektualnej podejmował jeszcze dzieła miłosierdzia (tytan pracy!). Nie wystarczy się zakopać w książkach, żeby ludziom te książki tłumaczyć. Trzeba jeszcze do nich wyjść, żeby w ogóle chcieli potem o tych książkach słuchać. Przypomina mi się znowu przesłanie papieża Benedykta XVI, zawarte w encyklice Deus caritas est. Nie ma zmiłuj, Kościół musi działać charytatywnie i każdy z nas, jako jego cząsteczki, też musi tak czynić. Niezależnie od ilości zadań w szkole, na uczelni, w pracy. To też ważne przesłanie dla studentów. U początku nowego roku akademickiego, kiedy rozliczne organizacje zapraszają do wsparcia ich działalności. Tak, tak, książki swoją drogą. A miłosierdzie swoją. I te dwie swoje mają się składać na jedną - moją, którą jest - albo będzie - Jezus Chrystus.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz