niedziela, 5 września 2010

warunek konieczny

Trudne dzisiaj czytania, pokazujące ogrom zadania, jakie przyjmują na siebie wierzący w Chrystusa.

Pierwsze czytanie (Mdr 9, 13-18b) ukazuje wyraźnie dualizm natury ludzkiej: śmiertelne ciało kontra dusza. Walka o panowanie. (...) przewidywania nasze zawodne, bo śmiertelne ciało przygniata duszę (...) - choćbyśmy mieli najpiękniejsze plany dla duszy, zawsze się z tym ciężarem ciała musimy zmagać, musimy go wliczać w koszta realizacji tych planów. Remedium na przygniatającą siłę ciążenia cielesnej powłoki ma być - i jest! - Mądrość. (...) ścieżki mieszkańców ziemi stały się proste, a ludzie poznali, co Tobie przyjemne, a wybawiła ich Mądrość. Znowuż przypomina mi się scena z Anny Kareniny, którą tu przytaczałam. Konstanty Lewin pragnął wszystko wytłumaczyć sobie racjonalnie i naukowo jednocześnie: powstanie świata, jego funkcjonowanie, sens życia i sens śmierci, cierpienie i to wszystko, z czym ludzie od dawna się zmagają. I nic z tego. Któż poznał twój zamysł, gdybyś nie dał Mądrości, nie zesłał z wysoka Świętego Ducha swego?

I w psalmie (Ps 90, 3-6.12-14.17) także pojawia się motyw mądrości:
Naucz nas liczyć dni nasze, *
byśmy zdobyli mądrość serca.
Ale nie to mnie w tym psalmie urzeka. Urzeka mnie to, że ktoś kiedyś, przed tyloma wiekami, potrafił wielbić Boga tak, jak ja sama chciałabym to robić. Tyczy się to w zasadzie wszystkich psalmów, nie tylko tego konkretnego. To przekonanie o wszechmocy Boga i dobroci Jego woli!

Fragment z listu do Filemona (Flm 9b-10.12-17) to dla mnie dwie ważne rzeczy: pierwsza - niewolnik staje się bratem, sługa jest kimś najbliższym, a to wszystko za sprawą miłości Chrystusowej. Druga - zdanie Zamierzałem go trzymać przy sobie, aby zamiast ciebie oddawał mi usługi w kajdanach noszonych dla Ewangelii. Mogę się mylić, ale jeśli czytać to zdanie w kontekście pierwszego czytania, a także Ewangelii, to te kajdany noszone dla Ewangelii to również jest nasza cielesność, ziemski przybytek i uwikłanie w związki tu, na ziemi. Jeśli mam ludziom nieść Dobrą Nowinę, to mogę to robić tylko na ziemi - w niebie nie będzie już takiej potrzeby. Taka interpretacja zakłada, rzecz jasna, całkowite oddanie życia dla Ewangelii, dla Pana Boga.

I wreszcie perykopa z Ewangelii wg św. Łukasza (Łk 14, 25-33), która zawsze, ilekroć ją czytam, budzi we mnie niepokój. Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Czy to znaczy, że mam się z nimi kłócić, zadawać im ból, knuć przeciw nim i nie wiadomo, co jeszcze? Słowo nienawiść nie zostało tu użyte przypadkowo. Myślę jednak, że chodzi o zerwanie więzów łączących nas z ludźmi, tak by nasze pójście za Jezusem ich nie zraniło. Chodzi też o zerwanie więzów w samym sobie: więzów wygody, przyzwyczajenia, przyjemności. Jednocześnie jednak musimy cały czas pamiętać o naszej dualistycznej naturze i o ograniczeniach, jakie z tego wynikają, o obowiązkach, o trudnościach, cierpieniach: Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. To są właśnie te kajdany noszone dla Ewangelii. Przykłady podawane przez Pana Jezusa - o budowaniu wieży i o królu gotującym się do bitwy - wskazują, że to całkowite wyrzeczenie zaprocentuje w przyszłości; że jest ono podstawą, bez której podążanie za Chrystusem okaże się niemożliwe.

Myślę sobie, że wyrzeczenie jest, używając terminologii filozoficznej, warunkiem koniecznym podążania Drogą, którą jest Jezus Chrystus. Jednakowoż nie jest warunkiem dostatecznym, co nie jest powiedziane w dzisiejszych czytaniach wprost, ale wiemy to z innych przypowieści i listów. Oprócz wyrzeczenia musi być w nas jeszcze wiara, nadzieja i miłość (...a miłość jest z nich największa - 1 Kor 13, 13). Powstaje pytanie, czy w takim razie którykolwiek z tych warunków, oprócz tego, że jest konieczny, jest także dostateczny? Czy osiągnę cel mojej drogi, jeśli będę tylko wierzył, tylko kochał albo tylko żywił nadzieję? To już zupełnie inny temat, do którego jeszcze wrócę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz