wtorek, 7 września 2010

dwie stopy nad ziemią

U wrocławskich dominikanów w kaplicy św. Józefa stoją konfesjonały. I całymi dniami jest tam kolejka do spowiedzi, bo ojcowie spowiadają od rana do wieczora (teraz, w okresie wakacyjnym, trochę inaczej to wygląda, ale tak czy siak kolejka stoi). Jeden konfesjonał stoi w niszy za zamkniętymi drzwiami. Najczęściej to tam właśnie siada spowiednik, bo to dużo większa wygoda - nie trzeba szeptać, można mówić półgłosem albo nawet głośno, bo przez drzwi niewiele słychać. To istotne, bo w kaplicy św. Józefa oprócz spowiedzi odbywa się całodzienna Adoracja Najświętszego Sakramentu.

Dzisiaj mi się nie udało trafić za drzwi. Mój spowiednik zmuszony był usiąść w innym konfesjonale. Dokładnie naprzeciw Pana Jezusa w monstrancji. Uklękłam na tym klęczniku, tak by było wygodnie. Wskutek tego moje stopy wisiały nad ziemią. W żaden sposób nie mogłam ich postawić na ziemi. Za krótkie mam nogi, cóż zrobić? I klęczałam tak z 10 minut z nogami w powietrzu.

I teraz sobie myślę, że to musi wyglądać z boku strasznie głupio: dorosła kobieta klęczy w jakiejś budce i trzyma nogi nad ziemią. Zwłaszcza jeśli naprzeciw tej budki stoi sobie Pan Jezus. I myślę sobie jeszcze, że chodzi o to, żeby na ten moment zapomnieć, że się ma nogi w powietrzu i pamiętać tylko o tym, że zaraz obok jest właśnie On. Może się uśmiechnie na widok tych dyndających stóp. Ważniejsze, że uśmiechnie się do mojego serca. Z czułością. Z troskliwością.
Twoja troskliwość czyni mnie wielkim.
Ps 18

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz