środa, 1 września 2010

służba

Tym razem krótko. Nie o wszystkich dzisiejszych czytaniach, chociaż bardzo na mnie oddziałały. Tylko o Ewangelii. I to też tylko o jednym zdaniu.

Dzisiejsza perykopa (Łk 4, 38-44) pokazuje scenę uzdrowienia teściowej Szymona. Kiedy już Jezus dokonał cudu, uzdrowił kobietę, ona zaraz też wstała i usługiwała im. Czemu? Przecież skoro była przed chwilą jeszcze ciężko chora, to powinna, jako rekonwalescentka, leżeć w łóżku i czekać, aż się nią córka i zięć zajmą. Tymczasem nie dość, że natychmiast wstała, to jeszcze usługiwała gościom, jakby mało było w domu ludzi od tego. O co chodzi? Może o to, że jak Pan Jezus uzdrawia, to już na całego i do końca. A może też o to, że kiedy już uzdrowi, to nie ma co się nad sobą roztkliwiać, tylko trzeba zakasać rękawy i wziąć się do roboty. Samo się przecież nie zrobi, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz