sobota, 16 października 2010

wieńce róż

Już po. Masa refleksji.

Do tej pory chrystocentryzm modlitwy Zdrowaś Mario i Różańca był dla mnie hasłem nie tyle pustym, co niezrozumiałym i zbyt zawiłym na wszelkie próby zrozumienia. Czasem myślałam sobie, że może chodzi o istniejące w środku słowo Jezus. Jak kulą w płot, naprawdę. Rainer Scherschel pisze mianowicie:
Poruszenie się z radości Jana w jej łonie było dla Elżbiety znakiem rozpoznawczym, że owocem łona Maryi jest Mesjasz. Nie byłoby więc błędem tłumaczyć Łk 1,42 tak, aby się uwidaczniał akcent położony w rzeczywistości na owocu łona. Przyjmując lekko zmieniony wariant przekładu (...) rdzeń Zdrowaś Mario wyglądałby następująco:
"Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan jest z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami, błogosławiony jest bowiem owoc Twojego łona".
Takie sformułowanie nie ma przeczyć temu, że Ewangelista Łukasz widzi, ocenia i czci Maryję również jako odrębną osobę.

Takie postawienie sprawy (tekstu modlitwy) bardzo mi pomogło. W takiej formie, jaką posługujemy się powszechnie, jakoś zanika ten sens: błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego. Można to zrozumieć opacznie, mianowicie - najpierw błogosławiona jest Maryja, a dopiero potem owoc Jej łona. Ewentualnie - że Oboje błogosławieni są jednocześnie. Nic z tych rzeczy. Łaska, którą ma Maryja, pochodzi od Boga i to ona sprawia, że Maryja jest błogosławiona. Jak wiele może zmienić jedno słowo!

Dopiero teraz dotarło też do mnie w pełni, że modlitwa Zdrowaś, a także Ojcze nasz, są słowami Pisma świętego. W tym kontekście zdecydowanie łatwiej zrozumieć, w jaki sposób Różaniec jest modlitwą Jezusową Zachodu. Modlitwa Jezusowa powstała z dążenia do modlitwy nieustannej, do bycia w ciągłej obecności Boga. Początkowo ojcowie pustyni medytowali nad krótkimi fragmentami z Pisma świętego, z czasem powstawały też akty strzeliste. Wielokrotne powtarzanie jednych lub drugich powodowało, że z czasem wchodziły człowiekowi w umysł, serce i w życie tak głęboko, że budowały w nim stałą gotowość modlitwy, nawet kiedy aktualnie się nie modlił. Zdrowaś, Ojcze nasz mają podobne działanie; jak dowodzi Scherschel, Zdrowaś od początku pomyślane było jako modlitwa powtarzalna. Powtarzanie słów Pisma świętego, medytowanie nad nimi - czyż w ten sposób nie buduje się w sobie gotowości modlitwy i nie przemienia się swojego życia?

W ostatnim rozdziale książki Scherschel pisze o czymś, co bardzo mnie osobiście dotknęło, ale myślę, że jest adekwatne w przypadku bardzo wielu ludzi:
Nie tylko (...) modlitwie Jezusowej grozi niebezpieczeństwo odejścia od chrystocentryzmu. Również Różaniec może się zagubić w pobożności maryjnej, stającej się celem dla siebie, do tego stopnia, że w praktyce zapomina się, iż Maryja prowadzić ma do Chrystusa. Jeśli w polu widzenia pozostaje przede wszystkim Królowa nieba i Jej siła wspomożycielska i opiekuńcza, to również gubi się charakter autentycznej modlitwy skierowanej do Jezusa.

Nie trzeba tu chyba specjalnego komentarza. W następnym akapicie Scherschel pisze, że jedynym sposobem uniknięcia takiego błędu jest mocne oparcie się w modlitwie różańcowej na Piśmie świętym, zwłaszcza na Nowym Testamencie.

Chciałabym tu przytoczyć legendę o mnichu i wieńcach róż, która w piękny sposób mówi o powstaniu modlitwy różańcowej. Jest ona jednak długa i nie chcę Czytelników nużyć rozmiarem wpisu :), a przy tym - niech to będzie zachęta do sięgnięcia po tę książkę i zapoznania się z historią i znaczeniem Różańca.



Właśnie mi się skojarzyło - kiedy napisałam o wieńcach róż - że przecież Mała Tereska mówiła o sobie, że z nieba będzie sypać deszcz płatków róż, czyli łask Bożych, dla tych, którzy będą się o to modlili i tego potrzebowali :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz