Myślę sobie tak: jutro idę do spowiedzi i co w związku z tym? W związku z tym znowu teksty Liturgii Słowa i Liturgii Godzin mówią specjalnie do mnie.
Najpierw w Ewangelii (Łk 12,39-48): Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą. Wiem, czego Bóg ode mnie oczekuje. Że zawiodłam? Więc trzeba to naprawić przed Jego przyjściem. Nie, nie zamiatać pod dywan. Wymieść ze wszystkich kątów i wyrzucić. Sam fakt, że wiem, co mam robić, jest darem. Za ten dar trzeba się odwdzięczyć, odpowiednio go wykorzystując.
Potem w nieszporach - Psalm 27: W namiocie swoim mnie ukryje w chwili nieszczęścia, schowa w głębi przybytku (...). Tą chwilą nieszczęścia jest grzech, który łapie duszę i nie chce jej Bogu oddać. W tej chwili nieszczęścia Bóg mnie przygarnie. Przygarnia ciągle. Chowa w głębi przybytku, w najświętszym ze świętych miejsc (przybytek był miejscem w Świątyni Jerozolimskiej, w którym przebywał Bóg, w którym trzymano Arkę Przymierza, do którego najwyższy kapłan miał wstęp tylko w wyjątkowych okolicznościach). Tam właśnie mnie Pan będzie trzymał, żeby grzech nie panował nade mną. Tylko trzeba najpierw stanąć u Jego bram. On po mnie wyjdzie do tych bram, poprowadzi dalej. Tylko czekać trzeba przy bramie.
Czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy Pan wasz nadejdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz