luźne zapiski z dziedziny filozofii, teologii, duchowości. z własnych przemyśleń i doświadczeń, ale też z rzeczy usłyszanych, przeczytanych, oglądanych.
piątek, 8 października 2010
koniec z kwikiem!
Jakoś tak się złożyło (kto by się spodziewał!), że mamy październik, miesiąc Różańca świętego, a jak już pewnie wspominałam, moja pobożność maryjna leży i kwiczy, podobnie jak modlitwa na różańcu. Jednakowoż dzisiaj w duszpasterstwie odmawialiśmy (właściwie -łyśmy) wieczorem Różaniec i dotarło do mnie w pełni, że to jest rzeczywiście modlitwa chrystocentryczna. Jestem pod wielkim wrażeniem tego odkrycia. Jakby tego było mało, moja współodpowiedzialna, kiedy siedziałyśmy z o. Marcinem w naszym Dominikowym lektorium, podsunęła mi książkę o Różańcu jako modlitwie Jezusowej. Lista lektur musi zatem przeżyć kolejny przeskok o jedno miejsce w tył. Pora się zabrać za zgłębianie Różańca. Wymawianie się kwiczącą pobożnością maryjną czy jakąkolwiek inną w niczym tu nie pomoże. Ot co!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hm, coraz więcej osobistych szczegółów podajesz.
OdpowiedzUsuńCiekawa rzecz z tą książką, bo widziałam ją miliony razu, a wyciągając nie miałam intencji pt. "Wciśnij jej, niech przeczyta i się zachwyci". To chyba kolejny dowód na to, że "z Duchem Świętym jest dokładnie tak, jak mówi Jezus", znaczy że wieje kędy chce.
A odnośnie do tej pobożności jeszcze, to chciałabym zauważyć, że duchowość maryjna jest chrystocentryczna. Więc pobożność też powinna być.
jak to. Jezus tak powiedział? ;)
OdpowiedzUsuńno... J 3,8. A cytat bezpośredni z o. Kuby in persona Christi.
OdpowiedzUsuń