niedziela, 5 grudnia 2010

ucałują się

II niedziela Adwentu i coraz bardziej wzrasta radość i nadzieja tego oczekiwania.

Izajasz (Iz 11,1-10) kreśli obraz sądu, którego dokona Ten, który przyjdzie, napełniony Bożym Duchem. Pokazuje Jego wszechmoc, dzięki której może tchnieniem swoich warg uśmiercić bezbożnego. W zasadzie należałoby się przestraszyć. Jakim jesteśmy pyłkiem, skoro On tak łatwo sobie z nami może poradzić! Jednak Izajasz w dalszych słowach ukazuje wręcz sielankową wizję świata po tym sądzie: wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał. Krowa i niedźwiedzica przestawać będą przyjaźnie, młode ich razem będą legały. Lew też jak wół będzie jadał słomę. Niemowlę igrać będzie na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii. (We wrocławskim kościele oo. dominikanów znajduje się kaplica błogosławionego Czesława, w której podstawę ołtarza stanowią lew i baranek oraz człowiek i pies (?), którzy okazują sobie czułość i miłość). Ta sielanka ma ścisłe uzasadnienie w tym, że kraj się napełni znajomością Pana. Nic dobrego na świecie stać się nie może, jeśli nie ma w nim Pana i nie dąży się do Jego poznania.

Psalm (Ps 72,1-2.7-8.12-13.17) jest jakby kontynuacją wizji Izajasza. Jak już On przyjdzie, to będzie samo dobro. Jak można na Niego nie czekać z niecierpliwością?

Natomiast głos św. Pawła (Rz 15,4-9) jest takim jakby dzwoneczkiem, który się odzywa na przypomnienie. Można udawać, że się nie słyszy: przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was ku chwale Boga. Byłoby to jednak nieuczciwością wobec Chrystusa, który stał się sługą obrzezanych dla okazania wierności Boga i potwierdzenia przez to obietnic danych ojcom oraz po to, żeby poganie za okazane sobie miłosierdzie uwielbili Boga. Gwoli najprostszej uczciwości lepiej zatem usłyszeć polecenie św. Pawła i się do niego zastosować. A w ogóle najpiękniej by było, gdybyśmy w naszej wierze wszystko to, co usłyszymy od Boga, przekuwali w czyn. Może to dobry czas, żeby zacząć?

I wreszcie Ewangelia. Dwa nawiązania do tego, co wcześniej. Pierwsze - o korzeniu: siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone. Skoro tak, to ta Odrośl z korzenia Jessego nie może być zła, bo inaczej sama siebie by musiała wyciąć. Drugie - o pyłku: Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. I to nie powód, żeby zamierać ze strachu przed Nim ani żeby się na Niego obrażać, że ma więcej (mocy, na przykład) niż ja. To raczej powód do tego, żeby swoją małością i pyłkowością wskazać na Jego wielkość.

Czego sobie i Wam wszystkim, drodzy Czytelnicy, życzę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz