sobota, 18 grudnia 2010

mea

Rewelacyjna książka - Józefa Tischnera Historia filozofii po góralsku. Dla wszystkich rozmiłowanych w gwarze góralskiej i/lub odpornych na filozofię :)

A w niej rewelacyjne zdanie, oczywiście ciut wyrwane z kontekstu, ale znaczenie pozostaje raczej zbliżone do zamierzonego przez Autora.

Tak to bywo: źle se siednies, a pote krzycys, ze Pon Bóg winien.

Oooj tak. Czasem słyszę od znajomych ateistów i innych, że my, katolicy (albo chrześcijanie w ogóle) mamy lepiej, bo mamy na kogo zwalić winę za nasze porażki. Jak nam się coś nie układa, to hyc!, podkładamy to autorstwu Pana Boga i już nam lepiej, już wygodniej. Ewentualnie można jeszcze powiedzieć, że Bóg tak chciał, taki niby przejaw zdania się na Jego wolę. I niby nie bluźnimy wtedy, bo przecież nie przypisujemy Mu wprost winy.

Trudno i boleśnie to zrobić, ale trzeba sobie w pewnym momencie swojego życia powiedzieć jasno i wyraźnie: za swoje życie odpowiedzialny jestem ja sam - przed sobą i przed Bogiem. Jego wola działa w moim życiu w zdecydowanie mniejszym zakresie, niż bym tego chciał. Niepowodzenia, których doznaję, porażki, które przeżywam, są skutkiem moich niedociągnięć, błędów, a jeśli nie moich, to innych ludzi, z którymi przyszło mi się spotykać, pracować i tak dalej. Pan Bóg jest na tyle miłosierny, że może mnie z takich opresji wyciągnąć - czasem za uszy, żebym dotkliwie odczuł swoją odpowiedzialność - ale to jest tylko i wyłącznie kwestia Jego miłosierdzia, a nie poczucia winy czy potrzeby rekompensaty.

Tak to bywo: źle se siednies, a pote krzycys, ze Pon Bóg winien.

Trzeba z tym mocno, usilnie walczyć. Ot co.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz