piątek, 27 maja 2011

Mateusza ciąg dalszy

"Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?" (Mt 20,15). Pan Bóg ma plan wobec każdego z nas. Zamiast więc porównywać plan dotyczący nas z planami dotyczącymi innych, zajmijmy się współdziałaniem w realizacji tego pierwszego. Jak już wejdziemy do chwały zbawionych, wtedy będziemy mogli patrzeć całkiem z boku i oceniać.

I ciągle przewijające się tłumy. Tłumy, które Jezus uzdrawia. Tłumy, które idą za Nim z miejsca na miejsce. Tłumy, których boją się faryzeusze. Tłumy, które krzyczą Hosanna Synowi Dawida! Czy bez tych tłumów działalność Jezusa byłaby tą samą działalnością? Gdyby tłumy za Nim nie szły, czy dzisiaj mielibyśmy całe to chrześcijańskie dziedzictwo? Czy chrześcijaństwo w ogóle by się narodziło, a jeśli tak, to czy przetrwałoby 2000 lat?

I ciągła, bolesna aktualność przypowieści o dwóch synach (Mt 21,28-31). Ilekroć grzeszę, odwracam się od Jego woli, od Jego Słowa, tylekroć stoję w miejscu, chociaż powiedziałam Pójdę. Za świętym Pawłem: Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię właśnie zło, którego nie chcę (Rz 7,19). Wielkim zadaniem dla każdego z nas jest ciągle się opamiętywać jak ten drugi syn. Oby nam do tego starczyło siły - i czasu.


Jezu najcierpliwszy, zmiłuj się nad nami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz