Jutro z rana wyrusza XXX Piesza Pielgrzymka Wrocławska na Jasną Górę. Przez ostatnie dni zapisywaliśmy pątników. Idzie mnóstwo osób znajomych, z duszpasterstwa, związanych z naszym wrocławskim klasztorem. Ja zobowiązałam się uczestniczyć duchowo, bo chcę wrócić już do mojego domu rodzinnego.
Trochę się boję tego czasu. Pielgrzymka jest zawsze ogromnym wyzwaniem. Iść w deszczu albo w upale, spać pod namiotem na twardej ziemi, jadać bardzo prowizoryczne posiłki. I przy tym wszystkim modlić się, wielbić Pana Boga, przepraszać Go, dziękować i prosić o więcej. Boję się tego czasu właśnie dlatego, że ja wtedy będę siedzieć bezpiecznie w domu, z wszystkimi wygodami na wyciągnięcie ręki - choćby własnym łóżkiem i mamusinymi obiadkami. Boję się, że nie przeżyję tego duchowego pielgrzymowania tak, jak przeżyć je chcę i jak powinnam. To 10 dni, w czasie których będę się zmagać z tęsknotą za tyloma bliskimi mi ludźmi, a jednocześnie z samą sobą - żeby wynieść dobre owoce z tej duchowej wyprawy. Mam nadzieję, że zaowocuje to i tutaj. Przynajmniej się postaram.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz