wtorek, 3 sierpnia 2010

natychmiast

W dzisiejszej Ewangelii (Mt 14, 22-36) widzimy scenę, kiedy Jezus, krocząc po jeziorze, przychodzi do uczniów, którzy są tym faktem przerażeni. Piotr wystawia swego Pana niejako na próbę - "Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do Siebie po wodzie". I - dziwna rzecz - Pan Jezus wcale się nie obraża, nie odchodzi, nie karci Piotra, ale mu na to pozwala. Przyzywa go. A kiedy Piotr na chwilę waha się w wierze i zaczyna tonąć, Pan Jezus nie zostawia go samego. Autor natchniony pisze o tym w sposób, który urzekł mnie kiedyś i od tamtej pory urzeka nieustannie:
Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: "Panie, ratuj mnie".
Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go (...)

Jezus NATYCHMIAST wyciągnął rękę. Jezus NATYCHMIAST pomógł Piotrowi, gdy ten naprawdę tej pomocy potrzebował. Ten fragment Ewangelii daje niesamowitą, niewysłowioną nadzieję. Bóg jest przy człowieku i doskonale widzi, kiedy trzeba wkroczyć do akcji - kiedy człowiek sam sobie nie poradzi. I Pan Bóg pomaga wtedy NATYCHMIAST.

Jednocześnie Jezus nie zostawia Piotra samego sobie. Stawia mu trudne, ale konieczne pytanie: dlaczego zwątpiłeś? Nazywa go nawet człowiekiem małej wiary. To, że Bóg ratuje człowieka - bo go kocha - nie znaczy, że nie rozlicza go. Że nie patrzy na to, co człowiek robi. Chodzi o to, żeby nie kierować się tylko nadzieją Bożej pomocy. Chodzi o to, żeby jednocześnie z nadzieją rodziła się w człowieku świadomość sprawiedliwości i konieczności poniesienia konsekwencji.

Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz