Dziś w Kościele obchodzimy święto św. Bartłomieja, Apostoła. Zaintrygowało mnie to, ponieważ dotarło do mnie, że bardzo niewiele o nim wiem. Swoim zwyczajem postanowiłam zajrzeć do internetowego brewiarza, żeby zasięgnąć nieco informacji. I cóż? Okazuje się, że stan mojej wiedzy mniej więcej pokrywa się z tym, co Kościół mówi o tym świętym. Był, został powołany przez Chrystusa. Dowiedziałam się tyle, że pochodził z Kany Galilejskiej, do Pana przyprowadził go uczeń Jezusa, Filip (późniejszy Apostoł), że w Ewangelii Bartłomiej występuje pod dwoma imionami (u św. Jana jako Natanael), że właściwie nie wiadomo, gdzie apostołował i przyjmuje się Indie, chociaż mogła to być równie dobrze Etiopia, Arabia Saudyjska lub Mezopotamia.
Czytając tę notę o św. Bartłomieju, pomyślałam sobie, że z naszego, ludzkiego, ziemskiego punktu widzenia to trochę smutne: przeszedł z Jezusem długą drogę, wiele wycierpiał (aż do męczeńskiej śmierci), niósł Dobrą Nowinę obcym ludziom i obcym narodom, a teraz nie jesteśmy w stanie powiedzieć o nim wiele więcej niż to, że był i wierzył. Owszem, doczekał się kultu, nawet w Polsce, doczekał się licznych sanktuariów. Na ile jednak jego osoba istnieje w świadomości zwykłego katolika?
Jednocześnie myślę sobie, że takich jak św. Bartłomiej - powołanych, wiernych, aktywnych i ostatecznie zupełnie albo prawie zupełnie zapomnianych - jest całe mnóstwo. Św. Bartłomiej miał to szczęście, jeśli można się tak wyrazić, że był Apostołem, więc wspomina o nim przynajmniej Ewangelia. O ilu wielkich, dobrych, wybranych przez Boga ludziach nie słyszeliśmy w ogóle, chociaż byli, wierzyli, działali? Ilu takich ludzi mijaliśmy codziennie na ulicy albo widzieliśmy w nietypowych sytuacjach? W świetle takich rozmyślań tym mocniej przemawiają do mnie słowa z II modlitwy eucharystycznej: (...) daj nam udział w życiu wiecznym z (...) wszystkimi świętymi, którzy w ciągu wieków podobali się Tobie (...). Również z tymi świętymi, których świat pominął, których nie zauważył, albo do których jeszcze nie dorósł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz