poniedziałek, 23 sierpnia 2010

... miłość nie jest już przykazaniem...

Najpierw powiedzieć muszę, że długa separacja od Pisma świętego działa destrukcyjnie i dostrzegam to po sobie. Nawet jeśli przez ostatnie tygodnie w ogóle bym do niego nie sięgnęła, sam fakt, że nie mogę tego zrobić, powoduje we mnie jakąś taką oklapłość. Rozstać się ze Słowem na krótko - to tylko pokazuje, jak bardzo tego Słowa potrzeba. Rozstać się z nim na dłużej - to ciężkie doświadczenie. Całe szczęście, że są jeszcze Msze święte i Liturgia Godzin.

Ostatnią lekturą, którą się zachwyciłam, jest encyklika Benedykta XVI Deus caritas est. Zafascynowała mnie i sprawiła, że nie od razu mogłam się zabrać za cokolwiek innego. W pierwszej jej części papież, jak sam zapowiada we wprowadzeniu, precyzuje "niektóre istotne dane na temat miłości, jaką Bóg, w tajemniczy i darmowy sposób ofiaruje człowiekowi, razem z wewnętrzną więzią tej miłość, z rzeczywistością miłości ludzkiej". W tej części ujęła mnie kwestia dwóch rodzajów miłości: eros i agape, niejako o historii tych dwóch pojęć w Piśmie świętym i o historii ich znaczenia, a także o tym, że chrześcijaństwo poniekąd nie może istnieć bez tej pierwszej, co oznacza, że nie może jej wyeliminować, jak chcą niektórzy. Natomiast druga część encykliki mówi o praktycznych aspektach miłości w Kościele, o dziele charytatywnym, o dziele miłości.

To właśnie druga część mocno mną wstrząsnęła, gdyż dobrze pamiętam słowa mojego niegdysiejszego duszpasterza, że Kościół nie jest instytucją charytatywną. Zostały one wypowiedziane w znaczeniu, jakoby ludzie nie powinni od Kościoła oczekiwać działań charytatywnych, bo Kościół jest od sprawowania Sakramentów, od modlitwy i ewangelizacji. Encyklika Deus caritas est staje na całkiem przeciwnym stanowisku:
Wewnętrzna natura Kościoła wyraża się w troistym zadaniu: głoszenie Słowa Bożego (kerygma-martyria), sprawowanie Sakramentów (leiturgia), posługa miłości (diaconia). Są to zadania ściśle ze sobą związane i nie mogą być od siebie oddzielone. Caritas nie jest dla Kościoła rodzajem opieki społecznej, którą można by powierzyć komu innemu, ale należy do jego natury, jest niezbywalnym wyrazem jego istoty. (tamże, 25a)


Tak stanowcze ujęcie tej sprawy świadczy o jej wielkiej wadze. W dalszych punktach Benedykt XVI mówi o specyficznym charakterze charytatywnej działalności Kościoła, o tym, jakie osoby powinny i mogą się do tej pracy zabierać oraz w jaki sposób to czynić. W tym kontekście - jak zaznacza papież - szczególnej mocy nabiera Hymn o Miłości z 1 Kor 13:
Św. Paweł (...) naucza nas, że caritas jest zawsze czymś więcej, niż zwyczajną działalnością: "Gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże" (w.3). Hymn ten powinien być Magna Charta całej posługi kościelnej (...). (tamże, 34)


Encyklika ta, poprzez odniesienie najpierw do eros i agape, a potem do caritas, pięknie pokazuje jedność i jednolitość życia chrześcijańskiego, a także przypomina Kościołowi ścieżkę wytyczoną mu 2000 lat temu.

Jednakowoż, czytając ją, miałam również gorzką refleksję. Wiąże się ona z przytoczonym stanowiskiem mojego dawnego duszpasterza, dominikanina. Pomyślałam sobie bowiem, że pewnie nie on jeden próbuje przekazać ludziom, których ma pod swoją duszpasterską opieką, swoją własną wizję Pana Boga i Kościoła, nieraz diametralnie różną od oficjalnego stanowiska Kościoła. Zabolało mnie, że zostałam oszukana (słowa te padły już po ukazaniu się encykliki Deus caritas est), ale jeszcze mocniej zabolało, iż takie nieścisłości i samowolki burzą jedność Kościoła i mogą doprowadzić wielu ludzi - pojedynczych, ale razem tworzących całkiem sporą grupę - do fałszywych wniosków i zafałszowania wiary. Oby tylko dobry Bóg zechciał to wszystko prostować, a niepokornych?, niedouczonych?, ekscentrycznych?, kreatywnych?! kaznodziejów i duszpasterzy... nawracać na dobrą drogę, na Swoją drogę...

2 komentarze:

  1. To ten duszpasterz od dziwaków, że tak enigmatycznie zapytam?

    No to +++

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaaak, dokładnie ten. Każda taka refleksja umacnia mnie w tej opinii.

    OdpowiedzUsuń