czwartek, 9 czerwca 2011

(od)sądzenie

Marka ciąg dalszy.

Opowieść o kobiecie cierpiącej na krwotok (Mk 5,21-34). Kobieta, która uwierzyła, że jeśli tylko dotknie Jego płaszcza, będzie uleczona. I Jezus, który poczuł, natychmiast poczuł, że moc wyszła od Niego. A nade wszystko - ten moment, kiedy Jezus pyta, kto Go dotknął. Uczniowie traktują Go trochę jak dziecko: widzisz, ile ludzi, każdy Cię mógł dotknąć, nie zawracaj głowy. A jednak Jezus wiedział, że to było inne dotknięcie. On (...) rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła.

Cicha nadzieja żyjąca w człowieku tutaj ma okazję eksplodować i w pełni się wyrazić. Te słowa wskazują przecież, że Jezus nie zważa na ignorujące spojrzenie innych ludzi. Sam czuje i sam szuka. Nawet gdy inni spisują mnie i moją sprawę na straty, Jezus nie ustaje w rozglądaniu się, w poszukiwaniu właśnie mnie i mojej sprawy. Niech sobie wszyscy machają rękami. On nie machnie. Jemu zależy na nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz