sobota, 17 września 2011

odbicia

Ważne refleksje.

Refleksja pierwsza: o miłości. Porażająca jest świadomość, że na miłość - ani Bożą, ani ludzką - nie można w żaden sposób zapracować, zasłużyć. Tak ważna dla naszego życia kwestia pozostaje całkowicie poza naszą kontrolą. Jedyne, co można zrobić, to ją przyjąć. Czekać na nią. Ewentualnie o nią poprosić. Czyli zbudować w sobie wielką machinę pokory i skorzystać z niej. Nigdy nie zasłużę na to, żeby drugi mnie kochał. Nigdy jego (ani tym bardziej Jego) miłość nie będzie odpowiedzią na moje dobro, piękno, zdolności, pracę. Przeciwnie, to właśnie wszystkie te rzeczy będą odpowiedzią na miłość otrzymaną całkowicie niezasłużenie. (Z drugiej strony - może to i dobrze. Słowo zasłużyć łączy się ze słowem sługa. Fakt, że nie można zasłużyć na miłość, oznacza, że jej otrzymanie i przyjęcie może się odbywać jedynie w całkowitej wolności).

Refleksja druga: o wierze. Przychodzą takie chwile, kiedy wiara jest równoznaczna wierności bardziej niż zwykle. Kiedy nie można się zagłębić w modlitwę, kiedy nie można ułożyć relacji z Bogiem tak, jak by się chciało. Wtedy samo trwanie - na modlitwie, na Eucharystii, na adoracji, w wierze - jest wiarą, bo jest wiernością. Pan jest wierny we wszystkich Swoich słowach. Bo w nich trwa. Jak mam być wierna, jeśli nie trwam mimo wszystko? Jezu najcierpliwszy, zmiłuj się nad nami!

Refleksja trzecia: o Piśmie świętym. Najtrudniejszym tekstem, na jaki do tej pory się natknęłam, jest siódmy rozdział Pierwszego Listu do Koryntian. Ten o małżeństwie. Jest absolutnie najtrudniejszy. Najbardziej daje po łapach, po sercu i najgłębiej - po duszy. Poruszył mnie na tyle, że nie jestem w stanie teraz napisać czegoś konkretnego. Po prostu mnie zmiażdżył. Pierwszy raz doświadczam czegoś takiego w odniesieniu do Pisma świętego.

Refleksja czwarta: o dobrych ludziach. Dobrze jest mieć ich obok. Niekoniecznie na wyciągnięcie ręki. Może na odległość półtoragodzinnego spaceru. A może nawet na odległość listu raz na miesiąc. Albo rozmowy telefonicznej. I czasem dobrze poczuć, jak ważna jest ta bliskość. Chwilowe oddalenie dobrze robi. Jest tylko jeden wyjątek od tej reguły. Pan Bóg. Od Niego lepiej się nie oddalać dobrowolnie.

1 komentarz:

  1. Dotknęłaś, Olgo, głębokiej myśli dotyczącej wiary. Wiara w ujęciu biblijnym to nic innego jak wierność właśnie. Wiara to trwanie przy źródle i przyczynie wiary. Takie zabarwienie znaczeniowe mają zarówno hebrajski jak i grecki termin oznaczający wiarę w ujęciu religijnym.

    OdpowiedzUsuń