Zastanawiam się, jak to jest, że szczęścia przychodzą pojedynczo, a nieszczęścia całymi stadami. Na szczęście jest takie jedno Szczęście, które przychodzi zawsze, regularnie, nigdy nie zapomina i nigdy się nie spóźnia.
Chociaż czytam teraz znowu o Matce Teresie z Kalkuty. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak to jest żyć w poczuciu, że właśnie to jedno jedyne, prawdziwe Szczęście - nie przychodzi, milczy, jakby zapomniało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz