niedziela, 20 lutego 2011

psikus

Dziś w kościele pozytywne zaskoczenie.

Znowu Msza nie u dominikanów, tym razem z braku możności. Dla odmiany u czarnych (diecezjalnych). I kazanie, które naprawdę było dobre. Może trochę przydługie, zwłaszcza pod koniec, ale dobre. I dotyczyło Ewangelii. Ksiądz Piotr sporo też cytował innych fragmentów Dobrej Nowiny. Jakoś tak podświadomie czekałam na jakieś nawiązanie do sługi Bożego Jana Pawła II - w końcu taka piękna Liturgia Słowa o przebaczeniu, pokorze, miłowaniu nieprzyjaciół. I się nie doczekałam - na szczęście, ale ku własnemu ogromnemu zdziwieniu. Lubię być tak zaskakiwana.

(A niektóre myśli z kazania jakoś wiązały mi się bardzo z tym, co wyczytałam na temat filozofii św. Tomasza Akwinaty, ale to już całkiem inny temat).

Są jeszcze mądrzy księża w naszym kraju, ale dużo bardziej budujące jest, że znajdują się oni także poza zakonem dominikanów :)

(A moja babcia zabiła mnie dziś pytaniem: To jak się to twoje zgromadzenie nazywa? Dominikanie? O ile mi wiadomo, nie wstępowałam do żadnego. Zwłaszcza do męskiej gałęzi.)

3 komentarze:

  1. się dziwisz, że środowiska dominikańskie są uważane za hermetyczne?

    Przypomniałaś mi pewnego księdza. Wyznał publicznie, że jest w szoku, że istnieje ewangelizacja poza neokatechumenatem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najgorsze są takie homilie, gdy kaznodzieja jest święcie przekonany, że mówi na temat, a on po prostu nie rozumie odczytanego fragmentu Pisma Świętego.

    Ja z kolei słuchałem wczoraj w mediach homilii pewnego znanego biskupa, który miał wielkie pragnienie powiedzenia czegoś mądrego, ale niestety wciąż spacerował po innych wątkach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co za idealizacja zakonu kaznodziejskiego :P

    OdpowiedzUsuń