Myślę sobie, jak wiele racji mieli Jan Paweł II i ks. Tischner, kiedy mówili i pisali o etyce pracy.
Myślę o pracy polegającej, przykładowo, na przekonywaniu ludzi do produktu, o którym prywatnie można myśleć najgorsze rzeczy, ale który trzeba przedstawić jako najlepsze rozwiązanie. Poza tym z doświadczenia wiem, że w takich firmach wszystko, co robi pracownik, jest restrykcyjnie kontrolowane. Rejestracja każdego wejścia i wyjścia, każdej przerwy i tysiąca innych informacji na temat pracy każdej osoby w systemie komputerowym.
Zastanawiam się, gdzie w tym wszystkim jest miejsce na uczciwość. Rozumiem, że te wszystkie zabezpieczenia i kontrole wprowadzono przez to, że pracownicy nagminnie oszukiwali. Ale zastosowanie takich środków wcale nie spowoduje, że ludzie przestaną oszukiwać. Coś takiego musi brać się z wewnętrznej potrzeby i wolnej decyzji, a nie ze zwykłego, narzuconego odgórnie braku możliwości. Czasem może to wyglądać jak zwykła tresura, prowadzanie na krótkiej smyczy. Nie ma zaufania do pracownika.
O tym właśnie pisali Jan Paweł II i Józef Tischner. O zaufaniu, o uczciwości. Nasza hołubiona nowoczesność coraz bardziej wypiera te dwa składniki z ludzkiej pracy. W końcu to nic złego, że używamy najnowszych technik, że idziemy z duchem czasu. A że duch czasu w tym wypadku źle wpływa na ducha ludzkiego - cóż, takie są widocznie koszty uzyskania przychodu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz