środa, 19 stycznia 2011

krucjata

Mimo zamiłowania do czytania wszystkiego, które to zamiłowanie nie gaśnie, a wręcz się pogłębia, czasem myślę sobie, że jak człowiek za dużo czyta, to niekoniecznie dobrze dla jego głowy. Tym razem chodzi mi o artykuł na stronie Zakonu Kaznodziejskiego.

Po jego przeczytaniu dotarło do mnie, że chyba naprawdę wytoczę jakąś krucjatę. Nie widzę innego wyjścia. Zrobię to całkiem formalnie, żeby móc do tej krucjaty zaciągnąć wszystkich, którzy chcą zachować resztki zdrowego rozsądku w Kościele.

Nie wiem, w jaki sposób okno, nie tylko z Pałacu Arcybiskupów Krakowskich na Franciszkańskiej, ale w ogóle jakiekolwiek okno umieszczone w kaplicy ma być realizacją testamentu z homilii pogrzebowej kard. Ratzingera, że Jan Paweł II patrzy na nas z okna Domu Ojca. Pomyślałabym, że o. Góra się z nas, biednych owieczek, nabija, ale niestety - prawdopodobnie mówi i myśli w ten sposób całkiem poważnie (przypuszczam tak na podstawie felietonów, które pisze dla dominikańskiego W drodze).

Zastanawiam się, czy Mszał, z którego Jan Paweł II korzystał, brewiarz, z którego się modlił, szkaplerz, który nosił czy wreszcie parkiet, po którym chodził (!) są jakimiś relikwiami, które trzeba zbierać? Kiedy przeczytałam ten artykuł kilka dni temu, pierwszym moim skojarzeniem było, że kiedy byłam mała i na skutek przymusowego rozłączenia z moim ukochanym ojcem widywałam go raz w miesiącu, to budowałam w pokoju takie małe ołtarzyki ze wszystkim, co się z nim jakoś wiązało: kartkami świątecznymi, listami, pamiątkami ze wspólnych wycieczek, kamizelką, którą przez przypadek zostawił za którymś razem... Skojarzenie to zamknęłam konstatacją, że jednak mi to minęło, kiedy miałam jakieś 13 lat. Widocznie ojcu Janowi i kilkorgu innym ludziom takie zachowanie wcale nie minęło i, co gorsza, minąć nie zamierza.

Tak, jest plus. Mieli tam, na Lednicy, rozważać przemówienie Jana Pawła II. Czyli coś z nauczaniem, nie tylko z narodowo-sentymentalnym szałem. I błagam: budujmy na tym. Na nauczaniu. A jak już dojdziemy do tego, że Jan Paweł II w swoim nauczaniu korzystał z tego, co Święta Matka Kościół powiedział lub próbował powiedzieć wcześniej, to już będzie w ogóle wspaniale.

Może jak założę formalnie tę krucjatę, to napiszę do o. Jana Góry, powołując się na głosy naprawdę licznych młodych katolików, którzy myślą podobnie?

6 komentarzy:

  1. Moim zdaniem przedmioty codziennego użytku to co innego. Masz przecież starotestamentalne "relikwie II stopnia" - znaczy płaszcz Eliasza (2 Krl 2). I może komuś modlenie się z tego samego brewiarza/mszału pomoże.
    Ale okna czy odcisku buta nie rozumiem.
    (Prędzej Góra przejdzie przez okno zamiast bramy - ryby niż...)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słuchałem opowieści osoby, która widziała, jak z wielkim nabożeństwem "nawiedzano" jeszcze niezagospodarowaną kupkę klepek z owego parkietu.
    Mam wrażenie, że (przynajmniej w Polsce) z tej beatyfikacji będzie teraz więcej bałwochwalstwa niż pożytku. Tak. Bałwochwalstwa. Musi chyba wymrzeć pokolenie nas, którzy pamiętamy Jana Pawła II za jego ziemskiego życia, żeby z jego chrześcijańskiego świadectwa opadły plewy a ostało się czyste ziarno, którym Kościół (w Polsce) może się karmić. Ale to lekko za 50 lat.

    OdpowiedzUsuń
  3. I jeszcze jedna myśl. Odwiedzający mnie z kolędą pewien duszpasterz akademicki z rozmarzonym wzrokiem snuł plany, jak w jego duszpasterstwie będzie się odbywać "przygotowanie do beatyfikacji". Zamierza na to zagospodarować Wielki Post, o zgrozo, chyba niedziele. Ja w tym czasie będę się duchowo przygotowywał do Wielkanocy i nie mam najmniejszego zamiaru rozmieniać się na drobne. W ogóle jeśli ktoś jest w stanie wytłumaczyć mi sens i sposób takiego "przygotowania", będę wdzięczny.

    OdpowiedzUsuń
  4. ha! czytając sobie ostatnio poezję ks. Twardowskiego (nic nie wiem, czy w ogóle był jakiś ruch żeby go beatyfikować?) doszłam do wniosku, że w ogóle należało by przemienić ideę kultu świętych. Ale brak mi chwilowo słów by wyrazić potok myśli. Może podzielę się "potokiem" z którąś z blogerek i napiszą to za mnie? ;) Swoją drogą zastanawiam się czasem co właściwie powinno znaczyć słowo "święty"...
    A Kamil ma rację, trzeba by wygubić ten lud bałwochwalczy przez 40lat na pustyni...

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz komentuję coś na blogu, więc proszę wybaczyć ewentualne potknięcia. Czuję się w pewnym stopniu zobligowana do odpowiedzi, czy inaczej, podjęcia próby obrony, przynajmniej w pewnym zakresie.
    W żadnym razie nie jestem zwolenniczką wszelkich udziwnień i bałwochwalczego kultu, więc akurat tutaj zgadzam się z Olgą. Chciałam powiedzieć, że na LEDNICY byłam kilkakrotnie, ale w czasie innym niż to wielkie czerwcowe spotkanie i muszę przyznać, że były to dla mnie (i nie tylko dla mnie) czas bardzo intensywnej lektury papieskich przemówień, listów itp. Wiele ważnych zdań pamiętam do dziś. Zapewniam, że nie byłam w tym odosobniona. Generalnie, zmierzam do tego, że na Lednicy naprawdę "czyta się papieża". Akcje z oknami, butami i nie wiem czym tam jeszcze, to rodzaj "zajawki", która może przyciągać ludzi- mam dowody, że wielu z nich idzie głębiej i dociera do sedna.
    I jeszcze jedna myśl, popatrzmy może czasem trochę z pokorą. Nie jestem pewna czy bliżej mi do zbawienia niż komuś, kogo można określić "ludem bałwochwalczym".
    Gabrysia Chrzanowska

    OdpowiedzUsuń
  6. 47 yr old Web Designer III Ellary Murphy, hailing from Thorold enjoys watching movies like Sukiyaki Western Django and Community. Took a trip to Ironbridge Gorge and drives a Ferrari 250 GT Berlinetta Competizione. kliknij, aby dowiedziec sie wiecej

    OdpowiedzUsuń