Kobieta, która upadła Chrystusowi do nóg, obmywała je własnymi łzami, ocierała włosami i maściła olejkiem, bardzo umiłowała.
Może po prostu pomyślała, że nikt poza Nim nie jest w stanie jej pomóc, że też ona sama nie może udźwignąć tego ciężaru, który narósł w jej życiu. Mając niewiele do stracenia, podjęła decyzję o pokochaniu - o rzuceniu się w ramiona Boga, o oddaniu Mu wszystkiego.
Szybko rachunek sumienia. Jak wygląda moja modlitwa w ostatnim czasie? Łez i wonnego olejku na stopy Pana to tam raczej nie ma. Już prędzej coś w rodzaju protokołu zdawczo-odbiorczego. Żeby zatwierdził i podpisał.
A może On ma właśnie inny plan? Może mój protokół nie nadaje się do zatwierdzenia, właśnie dlatego, że jedyne, czego oczekuję, to owo zatwierdzenie.
Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serce moje według serca Twego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz