W kalendarzu notuję sobie przy każdym wpisanym zadaniu i przypomnieniu dwie literki. P - jak pilne. I W - jak ważne. Nagle się okazuje, że tylko kilka rzeczy w tygodniu jest ważnych, ewentualnie jednocześnie pilnych i ważnych. I znajdują się one na szarym końcu listy do spełnienia. Pomieszanie z poplątaniem.
Żaden magiczny sposób nie pomoże. Mogę nosić przy sobie różaniec, mogę trzymać na biurku Oremus gotowy do otwarcia na odpowiedniej stronie, mogę wykonywać pobożne gesty przed posiłkiem. Jeśli naprawdę nie
Jezu najcierpliwszy, zmiłuj się nad nami!